Moje 3 Grosze

piątek, 29 lutego 2008

Gnioty klasy wyższej

Na stronie Katalog Monet można przeczytać niezwykle ciekawy (i ilustrowany) artykuł o tzw. gniotach, które obecnie stanowią ciekawą ofertę inwestycyjną. Ta publikacja doskonale wpisuje się w to co napisałem jakiś czas temu o czarnych koniach naszego rynku. Miłej lektury!

poniedziałek, 25 lutego 2008

Poradnik na czas spadków

Monety spadają z nieba. Z nieba na które wyniósł je spekulacyjny trend i niesamowity popyt potęgowany przez media różnego rodzaju i generalny owczy pęd. Naturalną koleją rzeczy jest więc, że, nomen omen, niebotyczne wzrosty notowane od, bo ja wiem, co najmniej dwóch lat (a tak ze znamionami owczego pędu od roku) kiedyś muszą się skończyć. No i się skończyły, a ostatni gwóźdź do tej trumny wbił NBP podwyższając nakłady tak, że moje wcześniejsze wróżby to pikuś...

Mówisz, że nie pomyślałeś o tym, że monety mogą spadać? Że wszyscy Ci mówili, że na nich nie można stracić; że to pewny interes? No cóż, sam podobnie pisałem jakieś pół rok temu, ale nikomu nie dawałem stuprocentowej gwarancji.

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - trzeba wyciągnąć wnioski i zastanowić się co teraz.

  • przede wszystkim - BEZ PANIKI. Przeanalizuj sytuację. Przecież wiedziałeś(-aś) co robisz wchodząc w ten biznes. Odrobiłeś pracę domową i nie kupiłeś sztucznie napompowanych monet wielokrotnie przekraczających cenę emisji, prawda? (prawda?)
  • w konfortowej sytuacji są ci, którzy trzymają się polityki o której sam opowiadałem niedawno - czyli o kupowaniu przede wszystkim po cenach emisyjnych lub nieznacznie wyższych. Z podsumowania mojego portfela numizmatycznego wynika, że najbardziej ucierpiał właśnie ciężki srebrny kaliber, tj. Foka, Morświn, Malbork itp. I to są straty o około 20% w skali miesiąca...take that. Natomiast w przypadku kucyków spadki w granicach 5-10% nie są aż tak dotkliwe.

  • to co możesz zrobić to zagrać na spadki- np. wspomniana Foka spadła na wartości o 100zł. Jest mała szansa, że spadnie znowu o 100zł w przeciągu następnego miesiąca...ale o 50zł można już myśleć. Co w takim razie robimy? Sprzedajemy po obecnej cenie, a za miesiąc odkupujemy o te umowne 50zł drożej. Klasyczne zaszortowanie znane z giełdy.

  • warto też zainteresować się innymi gałęziami tego biznesu (tak, tak! istnieje coś poza IIIRP!) np. tak nie lubianą przez wielu Francją, czy też Armenią, Białorusią, Ukraina, Litwą...możliwości jest wiele.

Pamiętajcie, że nie można być w takich przypadka w gorącej wodzie kąpanym. To jest moment kiedy odsiewa się ludzi z charakterem od zwyczajnych naiwniaków gotowych na skok na szybką kasę.

Według mnie to co teraz widzimy to zwyczajna korekta (dla kontrastu - Appfunds ma inne zdanie) - rynek musi przetrawić postawienie wszystkiego do góry nogami przez NBP. Ale to IMHO nie będzie stanowiło problemu. Ceny spadną, ale zatrzymają się na rozsądnym poziomie i z powrotem głównymi czynnikami pływającymi na cenę monet będzie ich wiek i nakład. I znów czeka nas mozolna wspinaczka na szczyty.

Jaki wniosek? Obronną ręką wyśli ci, którzy twardo trzymali się polityki inwestowania "po emisyjnej". Ci mogą spać spokojnie i/lub patrzeć z lekką nutką sarkazmu na spekulantów miotających się z coraz mniej wartymi srebrnikami, kupowanymi niedawno w cenach złota.

To jest jednak dowód, że móżna stracić także na monetach (niemożliwe!). A stracili jak zwykle ci, którzy są na samym końcu i kupili na górce. Ale nie to jest najgorsze - bo zorientowali się nieboraczki, że popełnili błąd i teraz się z niego wycofują sprzedając ze stratą. Czyli realizują swoją stratę. Jeśli rozpoznajesz w tym opisie siebie, to sorry, ale przegrałeś.

czwartek, 31 stycznia 2008

Czarne kucyki

Może jeszcze nie czarne konie, ale chociaż kucyki. Na rynku wytworzyły się niejako dwa trendy- mamy hity, które fluktuują znacznie (Sokół, Haczów, Noc Świętojańska itp), ale mamy też stabilne, lecz powolne wzrosty kucyków, jak choćby ASP, Szymanowski, 60 rocznica zakończenia II Wojny Światowej.

Kucyki mają to do siebie, że ich cena jest niska (przynajmniej w stosunku do emisyjnej), lecz pną się powoli ku górze. Najciekawsze jest to, że nie ma znaczenia jak "stara" jest ta moneta - bywa tak, że może mieć już nawet 5 lat i naprawdę niskie nakłady i mimo to oscyluje w granicach 110-120zł za sztukę.

Szczerze mówiąc coraz mniej ufam hitom i zaczynam coraz restrykcyjniej stosować zasadę kupowania monet po cenach najbliższych emisyjnej, maksymalnie o cenie dwukrotnie wyższych.

Problem polega na tym, że mało już takich monet zostało. Nawet Statut Łaskiego się wyprzedaje...a to, obok Sokoła jest imho najbrzydszą monetą w IIIRP.

Co przyniesie przyszłość sokoła

Nadszedł moment gdy cena Sokoła spadła poniżej 200zł - już pojawiają się pierwsze oznaki nasycenia rynku ptaszkiem na srebrnej zastawie. Jeśli ktoś chciał sprzedać, to najlepszy moment już był. Teraz należy tylko czekać.
Pytanie brzmi - dlaczego cena spada? Pierwszy powód już podałem - nasycenie rynku: kto chciał to kupił, teraz nadszedł czas a uzupełnianie portfela, jeśli ktoś jeszcze ma wolne środki.

No i dopiero teraz nadszedł czas dla cierpliwych graczy. Sokół według mnie będzie dalej spadał im bliżej będziemy następnych emisji, poczynając od Sybiraków, Pekinie a na Poczcie kończąc. Cena podskoczy tylko w momencie jak następna moneta z emisji będzie zbyt niedostępna cenowo. Wtedy Sokół może stanowić ciekawą alternatywę.

Historia lubi się powtarzać - to samo działo się z Foka i cała resztą monet uznawanych powszechnie za pewne hity. Realizowanie zysków przed emisją następnego hitu najmocniej odbija się na poprzednim.

Jakie wnioski?
Wstrzymać się ze sprzedażą
Rozpocząć skupowanie

środa, 16 stycznia 2008

Po emisji sokoła

Wnioski ogólne bo wizycie w NBP oddział Warszawa
  • kulturalniej niż ostatnio
  • szybciej niż ostatnio (o całą jedną godzinę)
  • lepsza organizacja
  • identyfikatory
  • policja, straż miejska, dziennikarze - wszystko x2
  • szum medialny x3
A kolejki takie same jak w przypadku Korzeniowskiego - OGROMNE.

A jak trzyma się sokół na allegro.pl ? Spadł średnio o 20zł, czego można się było spodziewać z racji premiery.

Co nasz czeka teraz?

Naturalną konsekwencją wolnego rynku w tym momencie jest nasycenie popytu towarem. Ceny zaczną spadać jeszcze bardziej, bo sokoła będzie pełno wszędzie (już teraz stanowi 95% aukcji w dziale monet 2008, co jest naturalne - reszta to przedsprzedaże Sybiraków i Poczty). Ciekawi mnie swoją drogą jak zakończy się konkurs na wytypowanie średniej ceny Sokoła po emisji.

Wracając do meritum. Najbliższe dni to zalewanie rynku Sokołem w ogromnych ilościach. Cena spada poniżej 250zł. Każdy może sobie kupić ile chce (ale czy to się opłaca?). Po tygodniu prognozuje delikatne wzrostu i stagnacje przynajmniej na pół roku. Możliwe skoki w przypadkach zmiany nastawienia kolekcjonerów względem monet z tegorocznej emisji (mniejsze ilości, trudna dostępność itp.)

ps. Przyjrzałem się Sokołowi z bliska. To niesamowicie brzydka moneta.


poniedziałek, 14 stycznia 2008

Co wpływa na ceny monet?

Założenie wstępne: mówimy o monetach popularnie zwanych "współczesnymi", czyli zazwyczaj bierzemy pod uwage polską emisję III RP.


Często na rożnych forach i w różnych gremiach zadawane jest pytanie, które staje się rdzeniem większości dyskusji: Od czego zależy cena konkretnej monety?

Czynników jest wiele - postaram się w tym wpisie opisać chociaż racjonalne czynniki - a jest ich niemało...

Czynniki kolekcjonerskie

  • nakład - to podstawowy czynnik przy określaniu atrakcyjności monety - przykład? Wszyscy narzekają, że Sokół będzie miał ponad 100 000 nakładu. Przy takiej ilości emisje zeszłoroczne (60-70tys) stanowią niezłą gratkę. Nie mówiąc jóż o latach wcześniejszych gdzie mamy np. 30 tys emisje.
  • stan zachowania - kolekcjonerzy są bardzo restrykcyjni jeśli chodzi o stan zachowania monety. Przyjęło się mówić, że moneta zakupiona w kapslu ochronnym prosto z NBP jest w stanie menniczym (co nie zawsze jest zgodne z prawdą!). Liczą się nawet zarysowania na tymże kapslu. Wyjęcie monety z kapsla dyskwalifikuje ją całkowicie w oczach kolekcjonerów. Chyba, że w celach gradingu
  • grading - jest to usługa wyceniana na około 20-30zł (w Polsce) polegająca na profesjonalnej wycenie stanu zachowania monety. Obecnie grading jest bardzo popularny na polskim rynku. Monopolistą w Polsce w zakresie gradingu jest Gliwickie Centrum Numizmatyczne (GCN) wokół którego narosło dużo kontrowersji (chociażby sami sprzedają przez siebie oceniane monety co jest mocno wątpliwe etycznie)
Czynniki rynkowe
  • giełda - zasada jest prosta: im gorzej ma się giełda, tym lepiej tzw. "alternatywne inwestowanie" w postaci sztabek złota, srebra, platyny czy chociażby numizmatów.
  • cena kruszców - nie ma co ukrywać, oprócz wartości kolekcjonerskiej czy sentymentalnej monety składają się z czystego srebra lub złota. Przy odrobinie matematyki można wyliczyć, że w srebrnych monetach cena kruszcu to około 40%, a w złotych dochodzi nawet do 90%.
Czynniki okołorynkowe
  • medialność - przykłady ostatnich publikacji (Parkiet, Puls Biznesu, Forbes) dowodzi, jak łatwo stworzyć i wypromować "nośny" temat. To oczywiście kieruje uwage mas, co prowadzi do większego ruchu na rynku, ergo, wzrostu cen.
  • popularność - są monety popularne i tzw. gnioty. Czym jest gniot? Jedynym kryterium określającym gniota jest jego duża ilość nie sprzedających się egzemplarzy na Allegro, mimo że jest w cenie emisyjnej. Pojęcie gniota jest bardzo płynne. Nie tak dawno gniotem jest Noc Świętojańska czy Dożynki. Gniotem miał być Arctowski.
  • specyficzny okres - W przeciwnieństwie do giełdy, rynek numizmatów jest podatny na cykliczne wahania związane z nadejściem wakacji i świąt bożego narodzenia. Zazwyczaj właśnie wtedy relizowane są zyski z monet, bowiem są one traktowane jako pieniądze "extra" - na wakacje, prezenty itp.
  • "pompowanie" - jest to sformuowanie bardzo rynsztokowe, ale przyjęło się w dyskusjach. Pompowanie to nic innego jak robienie szumu wokół konkretnej monety w czysto koniunkturalnych celach. Robi się to, aby szczutnie podbić cenę, aby móc więcej zarobić. Pompowaniem może być wszystko - zazwyczaj jednak spotyka się to na forach i blogach (więc uważajcie na pompujące wpisy z mojej strony ;P)

UWAGA: często na aukcjach można spotkać aukcje monet na kup teraz o 50% wyższe od aktualnej ceny na rynku. Czasami nawet 100% wyższe. Dlaczego? Często jest to najlepszy sposób na podbijanie ceny standardowych aukcji. Czysta socjotechnika na która trzeba bardzo uważać.

piątek, 4 stycznia 2008

Klęska urodzaju

Gdy okazało się, że sokół będzie emitowany w niespotykanie dużej liczbie 92 tys sztuk, oburzeń nie było końca. Teraz krąży w środowisku pogłoska, że Sybiracy także zwiększą swoją liczebność do…98 tys.

I znowu głosy rozczarowania i oburzenia…jak tak można? Po co to komu potrzebne, monety teraz nie będą nic warte, nikt nic na nich nie zarobi…

Dziwi mnie troche krótkozwroczność takiego podejścia. W końcu, z całym szacunkiem dla inwestorów, ale ciągle mamy do czyniena z monetami kolekcjonerskimi, a nie akcjami! To przede wszystkim ich wartość kolekcjonerska ma wartość.

A kolekcjonerowi nie potrzeba mieć 10 sztuk jednej monety. Zadowoli się jedną, lub dwoma, jeśli chce pokazać awers i rewers.

Po tym co kolekcjoner widział przed wejściem do NBP podczas emisji Korzeniowskiego, zapewne zastanawiał się jak uda mu się następnym razem zdobyć jedną ukochaną monetę… widzą, że z roku na rok emisja zwiększa się conajmniej o 30% prawdopodobnie może mieć głowę spokojną.

Ale wróćmy do aspektów inwestycyjnych. Tak relatywnie duże widełki emisji prowadzą do dwóch w miarę logicznych wniosków:

  • Skoro dwie (na 100% jedna, Sybiracy to przypuszczenia jak narazie) monety ujrzą światło dzienne w tak dużych ilościach, to niemal pewne jest, że reszta rocznej emisji będzie emitowana w podobnie dużych kwotach. Nie wyobrażam sobi, aby któraś moneta z planu rocznego miała 90 tys nakładu, a druga zaraz z anią 70 tys.
  • To, że rocznik 2008 będzie tak… hmmm… obfity w nowe monety, to może się okazać, że do tej pory monety o 60-70 tys kopiach z 2007 roku staną się unikatami. Nie mówiąc już o wcześniejszych latach. Ergo, ich cena wrośnie z jeszcze jednego powodu.

Reasumując - zupełnie mi nie przeszkadza, że mamy tak duże emisję. Według mnie to doskonały pomysł i liczę na to, że 2009 rok przywitamy z informacją, że nowe zwierzątko ukaże się z conajmniej 120 tys nakładem.

Rynek to wchłonie.